wtorek, 31 stycznia 2012

Zimno

Powiedzcie mi jak to jest, że od 2 tygodni walczyłam z katarem małego i łaziłam po lekarzach na kontrole i nikt nic nie słyszał...? W niedziele wylądowałam z małym na dyżurze u lekarza. Niby wszytko ok, to tylko katarek. We wtorek poszłam już do swojego lekarza i też tylko katarek a w środę było zapalenie oskrzeli. Wściekła jestem jak nie wiem co. Oczywiście stwierdził to lekarz na wizycie komercyjnej. Dodatkowo dowiedziałam się, że mój syn ma najprawdopodobniej alergię pokarmową. Tyle razy zgłaszałam mojemu lekarzowi "pewne objawy" a on mi wmawiał, że tak ma być Teraz już nie odpuszczę. Wczoraj byłam na kontroli i wywalczyłam skierowania na badanie. Dodam, że M. we wtorek był u lekarza i też miał tylko katarek a w środę na wizycie komercyjnej miał już zapalenie oskrzeli? wtf???

W weekend mieliśmy gości. Przyjechała babcia i dziadek Franka (Rodzice M.) Franio dostał swoje krzesełko i stolik. A ja jestem prze szczęśliwa, bo mój mały zaczął sam jeść i zjada wszytko ładnie (a bywało z tym rożnie) :)



Franek podczas konsumpcji, rysowania i nieszczęsnej inhalacjo która nam towarzyszy w chorobie.

...

Do tego wszystkiego jak już jesteśmy prawie zdrowi i moglibyśmy wyjść to na dworze jest -15 stopni brrrr. Czy ta zima mogłaby się już skończyć?

poniedziałek, 23 stycznia 2012

Szczęści innych cieszy tak samo jak swoje :)

Tak jak pisałam niżej, poznałam dziewczyny z podobnymi problemami do moich. Jedn z nich wywarła na mnie ogromne wrażenie. Kiedy ja zaczynałam walkę o dziecko ona toczyła już swoją długie lata. Nie zabrało jej to jednak nadziei. I kiedy każda z nas zachodziła w ciąże ona dalej walczyła. W zeszłym roku spotykały ją same nieszczęść..śmierć mamy była, jak nam się wydawało, najgorszym nieszczęściem. Po jakimś czasie zaszła w ciąże ..szczęście jej i nasze było ogromne. Niestety nie trwało to długo, poroniła ciąże bliźniaczą. Kolejna tragedia. Przyznam się, że myślałam, że Ona już się nie pozbiera..a jednak. Zawitała do nas znowu z nowiną :) Będzie mamą! Czeka teraz na bijące serduszko malca..wiem jak dłuży się wtedy czas. Pisałam już o tym...Trzymam za nią Bardzo mocno kciuki i Was też o to proszę.

Ja jak już usłyszałam serduszko małego zaczęłam denerwować się kolejnym badaniem. Zdecydowałam się na badania genetyczne. Płaciłam za nie sama, bo w Polsce nie należą się one wszystkim. Po co to zrobiłam? Nie wiem do końca..na pewno nie usunęłabym ciąży, może chciałam wiedzieć jeśli by było coś nie tak, żebym
mogła się "przygotować"..nie wiem do dziś..ale widok USG 3D w 14 tc nie zapomnę do dziś. Trafiłam do lekarza, jakich się już nie spotyka, a jednak jeden, młody krakowski lekarz odmienił moje poglądy na temat lekarzy. Wyszłam po 4o minutach USG najszczęśliwsza osobą pod słońcem. A to dowód tego badania :)

piątek, 20 stycznia 2012

...

Czy wczorajszy dzień mogę uznać za jeden z najgorszych w moim życiu? Z całą pewnością TAK...Nie będę się rozpisywać, ale po raz kolejny zawiodła mnie bliska mi osoba. Nie potrafię już wybaczyć, nie potrafię też zrozumieć. Najgorszemu wrogowi tego nie życzę...

Dzień się kończy a ja muszę podziękować jeszcze moim babolcom :*

czwartek, 12 stycznia 2012

Zakatarzeni

Dopadło i nas :( A myślałam, że wyjdziemy obronną ręką. M. zachorował jakiś tydzień temu i na nic moje tłumaczenia "włóż maseczkę"..no nic stało się. Franek z glutem po pas a ja z dreszczami. A jak wiecie (Matki Polki) dziecko +katar = piekło.
Wymyślili takie sprytne urządzenie, zwane Fridą, ale po co? Bo na pewno nie po to żeby ulżyć memu dziecku. Jak tylko je widzi histeria taka, że czekam aż Pomoc Społeczna zapuka do mych drzwi. Byle do wiosny, byle do wiosny..takie słowa wypowiadam budząc się każdego ranka. I choć nie jestem fanką zimy, to wolałabym żeby był śnieg i mróz a nie "to" co mamy za oknem. Przez taką pogodę wszystkie bakterie, wirusy latają sobie w samopas a i latem nas dopadną komary, których jajeczka sobie żyją teraz zamiast zostać wymrożone blee

Poza tym same smuty, kłopoty i zgrzyty..nie lubię tego!
Ale cieszę się już na pewne spotkanie, które odbędzie się w Łodzi 17-18 marca:)

piątek, 6 stycznia 2012

Brzydko, szaro i ponuro

Długi weekend jakże przeze mnie wyczekiwany. Trochę odsapnę, pomyślę o sobie. Wiem wiem tak bardzo chciałam mieć dziecko a teraz narzekam? Tak narzekam, bo kłamstwem jest, że macierzyństwo jest kolorowe i wesołe. Tzn jest ale nie zawsze. Dla kobiety siedzącej w domu z dzieckiem przez 10h dziennie bez towarzystwa (jest to wirtualne :* i czasem sąsiadki z dziećmi) może być to uciążliwe. I mam odwagę mówić o tym głośno i podziwiam te mamy które robią tak samo. Polecam wszystkim blog umieszczony na mojej liście "100 MOICH BŁĘDÓW WYCHOWAWCZYCH" nie można opisać tego lepiej.
Sytuacja w domu jest jaka jest..a wszystkiemu winna jest praca, a raczej jej brak.Mimo wszystko (brak kasy, nieprzespane noce, ząbkowanie, histerie, płacz bo mama czegoś dać nie chce czytaj: pilot, nóż, komórka, jajko i tak jestem najszczęśliwszą osobą pod słońcem :)

...

Kiedy byłam w ciąży i oczekiwałam na koniec pierwszego trymestru, bo to w nim dzieją się najgorsze rzeczy, podczas pracy na Uczelni (zrezygnowałam z badań przy mikroskopach żeby małego nie napromieniować :)) zaczęłam plamić. Nie czekając na nic biegiem udałam się do lekarza. Bałam się najgorszego! Bałam się że stracę maleństwo, które mimo 8tc było już dla mnie jak dziecko. Usiadłam na fotelu i czekałam..to były najdłuższe chwile czekania..Lekarz robił USG i patrzył w ekran a ja nic nie widziałam. Na szczęście nic się nie stało, wszystko było dobrze a ja po raz pierwszy zobaczyłam bijące serduszko mojego dziecka:) Nie da się opisać tego widoku słowami trzeba to przeżyć
A to zdjęcie jakie wtedy dostałam :)

Dziś nie napiszę nic więcej, ponieważ pisałabym same smutne rzeczy a tego robić nie chcę.

Zuzolec dziękuje że tu jesteś :)

wtorek, 3 stycznia 2012

Czas leci ...

I po Świętach...
Spędziliśmy je u rodziców. Plany sylwestrowe uległy zmianie, bo mama "doczekała" się operacji i już 28-go była w szpitalu. Ja zostałam u rodziców co by tato sam nie siedział a M. wrócił do pracy. Mieliśmy spędzić sylwestra z tatą, ale w ostatniej chwili mama wróciła do domu a my na złamanie karku pakowaliśmy się, żeby wrócić do siebie :) (Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej). W sylwestra było miło i procentowo, skończyło się kacem i błaganiami skierowanymi do syna żeby był "grzeczny"..nie posłuchał :P

Nowy rok, nowe plany, nowe (stare) marzenia. Choć mi zostało jedno - znaleźć pracę...Nie chce się użalać..ale szlag mnie trafia! Może nie jestem "wszystko" wiedząca, ale kurczaki studia skończyłam, doktorat już kończę i albo mam za wysokie wykształcenie albo jestem babą i d&%#@ z tego wychodzi. A ja chciałabym znaleźć prace z 2 powodów:
1)finansowy rzecz jasna
2)potrzebuję wyjść do ludzi bo się uwsteczniam

I wiecie co? Ja nawet do Biedry na kasę pójdę, ale tam mnie nie chcą. Zechcieli mnie w TESCO ale mój M. się zbuntował i powiedział że do g&#$% mnie nie puści. I bądź tu człowieku zdrowy psychicznie.

Postawiałam sobie również za cel skończenie tych moich wypocin na bardzo "mądry temat" Struktura i własności warstw Cr3C2 uzyskanych metodą PVD oraz natryskiem termicznym”. Teraz się zastanawiam czy ja sama go rozumiem :)

Ale miało być o staraniach, ciąży i Franku :)
Mały szkrab nazwany przez nas Franciszkiem dorośleje..tzn. jest coraz mądrzejszy. Wkracza w ten dziwny etap "wymuszania" wszystkiego krzykiem a od kilku dni pierwsze słowo jakie mnie wita po nieprzespanej nocy (a u moich rodziców pięknie je przesypiał?) to NIE i to naprawdę wielkimi literami. Skubaniec kuma bardzo dużo, ale to że nie wolno czegoś robić nie dociera. M. stwierdził, że on jest głuchy wybiórczo (słyszy to co chce :P)

Opanował dwa nowe słowa "Dziadziuś i tatuś" Świetnie mu to wychodzi :) są jeszcze inne słowa zwane "Franszczyzną" których nikt nie rozumie :) >

Ahh i zapomniałabym stan uzębienia wzrósł o +1..mamy już 9 zębów :)