środa, 29 lutego 2012

Wiosna?!

Poranek 5:00 o matko i córko naszło go na słowo "Tam"! Go = Franka. Myślałam, że się okaleczę z tego wszystkiego. Zwlekłam zad z wyra i okazała się że M jeszcze w kuchni urzęduje. Spojrzał na mnie i nic nie powiedział hehe Musiałam nieźle wyglądać z moim "w@#$#@" na twarzy. No nic, kawa, śniadanie jakaś bajka w Tv. o 7.30 byłam już ma małym w Tesco :) Patrzyli się na nas dziwnie no ale co mam robić jak się dzień o 5 zaczyna? :P Wtachałam małego i zakupy na górę, druga kawa i spacer. WIOSNA jest na polu, WIOSNA. Godzinę spaceru (na nogach)..jak Franek wrócił do domu i zobaczył jedzenie to nie mogłam nadążyć z dawaniem:) Padł zaraz po tym jak obejrzał Elmo (którego Mini Mini nam oddano):)

...

A 2 lata temu byłam już w ciąży..chodziłam z wypiętym brzuchem, żeby cały świat widział:) I nikt nie widział tylko ja :) Siadałam na kanapie jakbym była w 9 miesiącu z trojaczkami. Ale człowiek goopi (jak to pisze znajoma :)) Ale ja byłam taaaaaaaaaaaaaaaaaka szczęśliwa.

Franek stracił włosy..tzn M mu opitolił, mama krzyczała z pokoju "Na 6 mm" ale M. ściął na 3... Ale ładny jest nie? Ma to po mamie :P. Taki mam dziś zajebisty humor przez WIOSNĘ, a jakby z nią przyszła jakaś praca to chyba skakałabym do nieba.

poniedziałek, 27 lutego 2012

Jestem młoda, wykształcona, ciągle się uczę i nie mogę znaleźć pracy. Przestaje ogarniać. A ja naprawdę dużo nie potrzebuje. Chciałabym w połowie miesiąca nie musieć się martwić o mleko dal syna, o pieluchy i niezapłacone rachunki..czy to tak dużo? Nie potrzebuje też super płatnej pracy..do szczecią wystarczy mi 1500zł..czy to za dużo? Skąd brać siły do życia, jak to wszytko ogarnąć? mi ich brakuje coraz bardziej...

sobota, 25 lutego 2012

Wspomnienie ...

Dziś na zajęciach pewien Pan..aktor..zadał nam "pracę domową". Mamy nauczyć się na pamięć 30-50 wersów jakiegoś wiersza, powieści, opowiadania...W poszukiwaniu natchnienia sięgnęłam rękom po mojego MISTRZA Janusza L Wiśniewskiego..i znalazłam coś, co pasuje idealnie :)
Janusz Wiśniewski „ Sceny z życia za ścianą – Biochemia Macierzyństwa”

Stefan od sześciu lat odwiedza w Dzień Matki pewien śmietnik w pobliżu wielkiego centrum handlowego na przedmieściach Darmstadt. Przypuszcza, że właśnie tam po raz ostatni był bardzo blisko swojej matki. Ponad dwadzieścia pięć lat temu, w mroźną lutową noc 1982 roku, pewna kobieta o czwartej nad ranem zadzwoniła do komisariatu we Frankfurcie z informacją o noworodku pozostawionym na śmietniku. W pustym kontenerze policjanci znaleźli granatową, sportową torbę. Obok zawiniętego w gruby, jasnobrązowy koc noworodka znajdowała się butelka z ciągle jeszcze ciepłym mlekiem, kilka sztuk jednorazowych pieluch przewiązanych opaską z bandaża i skrawek poplamionego papieru, na którym ktoś koślawymi literami napisał „Stefan”. Kobieta, która skontaktowała się z policją, zadzwoniła kilka godzin później po raz drugi z innego numeru. Dziękowała. Po dwóch latach bezowocnego śledztwa sprawa została umorzona. Matki Stefana nigdy nie odnaleziono. Po kilku dniach w szpitalu i trzech miesiącach pobytu w sierocińcu chłopiec trafił do rodziny zastępczej. Miał normalne, szczęśliwe dzieciństwo. Pełne miłości i troski. O tym, że Kornelia – jego matka – go nie urodziła, dowiedział się dzień po swoich osiemnastych urodzinach. Od czterech lat Stefan poszukuje swojej biologicznej matki.
„Nie byłem jej obojętny, inaczej nie zadzwoniłaby na policję – mówi spokojnym głosem – nie mam do niej żalu. Chciałbym tylko wiedzieć - Dlaczego"
Założył forum internetowe dzieci porzuconych zaraz po urodzeniu. Szuka. Tak jak ponad tysiąc ośmiuset innych, którzy zarejestrowali się na tym forum”

poniedziałek, 20 lutego 2012

Żłobka jeszcze nie ma a my "chyba" znowu chorujemy ...

Od 2 dni gorączka 39..mały leje się przez ręce, nie wiem czy to 3 dniówka czy zęby bo ślini się tak, że na parkiecie widać którędy chodził. Lekarz nie rozwiał moich wątpliwości bo on tez nie wie?! Śmiać się czy płakać? Wizyta u lekarza na 12, wchodzę przede mną 3 dzieci z czego 1 z ospą. Nawet jak weszliśmy tam zdrowi to na pewno wyszliśmy chorzy... :/
Druga sprawa (też choroba) a raczej alergia, którą mały ma albo jej nie ma. Wyniki wyszły ok, ale czy to coś znaczy? Czy wysypka była od nabiału, glutenu, laktozy ..czy może proszku, a raczej kapsułek jakie matka dostała za free do testowania? Z jednej strony skłaniam się ku proszkowi, no bo po 1.5 roku wyszłaby tak silna reakcja pokarmowa? Nie wiem już sama, wiem że powinnam być lekarzem bo rzygam wizytami w tej przychodni...ale wiem, że niektórzy mają gorzej :P

piątek, 10 lutego 2012

Żłobek

Stało się..dzeć idzie do żłoba od kwietnia. Tzn. mam nadzieje, że idzie. Żłobek nowy, kolorowy, pachnący i mam nadzieje z dobrą opieką. Z jednej strony mam nadzieje, że idzie a z drugiej boję się bardzo. Te wszystkie "zarazy" przyniesione do domu O Matko jak ja to przeżyje, ja teraz chorował to umierałam z każdym jego kaszlnięciem...Mam nadzieje, że wyjdzie mu to na dobre. Dzieciaki, nowe otoczeni, nowe umiejętności (może polubi nocnik?)..a ja będę mogła ruszyć zad z domu i intensywnie szukać pracy. Zrobię praktyki w szkole (nie wiem czy wspominałam że dokształcam się na podyplomówkach z pedagogiki?) i liczę, że znajdę pracę, bo co będę sama w domu robić...? 20-go lutego sprawa powinna się wyjaśnić czy znajdzie sie miejsce dla mojego rozbójnika :)

...
śmiesznie tak skrobię tu a czyta mnie tylko Zuzol heheh. Tzn. nie żebym jej tu nie chciała, wręcz przeciwnie :*

sobota, 4 lutego 2012

Nigdy tego nie zrozumiem...

Ostatnie dwa dni były dla mnie ciężkie emocjonalnie. Zagoniona pół roczna Madzia i finał tej sprawy doprowadziły mnie do stanu złego. Nie mogłam złapać oddechu, w oczach miałam widok malutkiego dziecka i jak to jedna z "wirtualnych znajomych" napisała "To dziecko mnie wołało". W czwartek położyłam się spać po 23, M. przyszedł do sypialnie po 24 ja się przebudziłam i powiedział mi :Madzia nie została porwana, jej matka powiedziała, że wypadała jej z rąk i umarła a ona ją ukryła". Nie mogłam już spać do rana...cały piątek "modliłam się" o to by ją znaleźli. Z godziny na godzinę miałam większe przekonanie że mała nie żyje :( I stało się , znaleźli ciało malutkiego dziecka... |Dziś staram się unikać tematu (jest to bardzo ciężkie) ale moja głowa nie pozwala mi nie myśleć o tym. Najgorsze przede mną..w poniedziałek zrobią małej sekcję zwłok ..a ja mam złe przeczucie. Bo nawet jeśli mała wypadła z rąk matki dlaczego ona nie szukała pomocy, tylko porzuciła małą (ciało) na jakimś gruzowisku...A jeśli nie był to wypadek..to chyba umrę z rozpaczy ...