piątek, 6 stycznia 2012

Brzydko, szaro i ponuro

Długi weekend jakże przeze mnie wyczekiwany. Trochę odsapnę, pomyślę o sobie. Wiem wiem tak bardzo chciałam mieć dziecko a teraz narzekam? Tak narzekam, bo kłamstwem jest, że macierzyństwo jest kolorowe i wesołe. Tzn jest ale nie zawsze. Dla kobiety siedzącej w domu z dzieckiem przez 10h dziennie bez towarzystwa (jest to wirtualne :* i czasem sąsiadki z dziećmi) może być to uciążliwe. I mam odwagę mówić o tym głośno i podziwiam te mamy które robią tak samo. Polecam wszystkim blog umieszczony na mojej liście "100 MOICH BŁĘDÓW WYCHOWAWCZYCH" nie można opisać tego lepiej.
Sytuacja w domu jest jaka jest..a wszystkiemu winna jest praca, a raczej jej brak.Mimo wszystko (brak kasy, nieprzespane noce, ząbkowanie, histerie, płacz bo mama czegoś dać nie chce czytaj: pilot, nóż, komórka, jajko i tak jestem najszczęśliwszą osobą pod słońcem :)

...

Kiedy byłam w ciąży i oczekiwałam na koniec pierwszego trymestru, bo to w nim dzieją się najgorsze rzeczy, podczas pracy na Uczelni (zrezygnowałam z badań przy mikroskopach żeby małego nie napromieniować :)) zaczęłam plamić. Nie czekając na nic biegiem udałam się do lekarza. Bałam się najgorszego! Bałam się że stracę maleństwo, które mimo 8tc było już dla mnie jak dziecko. Usiadłam na fotelu i czekałam..to były najdłuższe chwile czekania..Lekarz robił USG i patrzył w ekran a ja nic nie widziałam. Na szczęście nic się nie stało, wszystko było dobrze a ja po raz pierwszy zobaczyłam bijące serduszko mojego dziecka:) Nie da się opisać tego widoku słowami trzeba to przeżyć
A to zdjęcie jakie wtedy dostałam :)

Dziś nie napiszę nic więcej, ponieważ pisałabym same smutne rzeczy a tego robić nie chcę.

Zuzolec dziękuje że tu jesteś :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz