poniedziałek, 23 stycznia 2012

Szczęści innych cieszy tak samo jak swoje :)

Tak jak pisałam niżej, poznałam dziewczyny z podobnymi problemami do moich. Jedn z nich wywarła na mnie ogromne wrażenie. Kiedy ja zaczynałam walkę o dziecko ona toczyła już swoją długie lata. Nie zabrało jej to jednak nadziei. I kiedy każda z nas zachodziła w ciąże ona dalej walczyła. W zeszłym roku spotykały ją same nieszczęść..śmierć mamy była, jak nam się wydawało, najgorszym nieszczęściem. Po jakimś czasie zaszła w ciąże ..szczęście jej i nasze było ogromne. Niestety nie trwało to długo, poroniła ciąże bliźniaczą. Kolejna tragedia. Przyznam się, że myślałam, że Ona już się nie pozbiera..a jednak. Zawitała do nas znowu z nowiną :) Będzie mamą! Czeka teraz na bijące serduszko malca..wiem jak dłuży się wtedy czas. Pisałam już o tym...Trzymam za nią Bardzo mocno kciuki i Was też o to proszę.

Ja jak już usłyszałam serduszko małego zaczęłam denerwować się kolejnym badaniem. Zdecydowałam się na badania genetyczne. Płaciłam za nie sama, bo w Polsce nie należą się one wszystkim. Po co to zrobiłam? Nie wiem do końca..na pewno nie usunęłabym ciąży, może chciałam wiedzieć jeśli by było coś nie tak, żebym
mogła się "przygotować"..nie wiem do dziś..ale widok USG 3D w 14 tc nie zapomnę do dziś. Trafiłam do lekarza, jakich się już nie spotyka, a jednak jeden, młody krakowski lekarz odmienił moje poglądy na temat lekarzy. Wyszłam po 4o minutach USG najszczęśliwsza osobą pod słońcem. A to dowód tego badania :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz