poniedziałek, 2 kwietnia 2012

chore migdałki...

Odkąd zaczęłam pracę Frankiem zajmuje się na zmianę moja mama i teściowa. I ostatni tyczeń należał do teściowej...szkoda, że zawitała do nas razem z wirusem :/ Nie słuchano mnie, że Franek może złapać chorobę, wmawiano mi że wszyscy zdrowi a ja dałam się przekonać i co? Mamy anginę i chore ucho..straszne:( Mały wyje z bólu a ja nie mogę nic rozbić..tzn mogę płaczę razem z dzieckiem...Nie ma nic gorszego niż bezradność i widok cierpiącego szkraba. Tak, zdaje sobie sprawę, że w maju jak mały zawita do żłobka to choroby są nieuniknione..ale zła jestem, że dałam sobie wmówić brak choroby u teściowej...
Antybiotyk zaczął działać jest lepiej, ale to i tak mnie nie satysfakcjonuje.

....

A w pracy zmiany, zmiany, zmiany..wiem, że mój projekt nie ruszy :( ale może ruszy inny..zostało mi kilka dni na podjęcie decyzji co dalej? A może to należny do mojego szefa? Stanęło na tym że przez miesiąc zajmę się HR do innego projektu a od maja ruszę w nowym biurze z projektem biznesowym. I nawet się cieszę, ale mam wątpliwości..Nie chcę, żeby mój szef czuł się zobowiązany, a trochę tak to odbieram..no nic zobaczymy kolejne dni będę decydujące dla mnie.

...

Franek staje się moim mistrzem..z dnia na dzień coraz bardziej mnie zaskakuje. Powtarza każde słowo jakie do niego mówimy, jedne mu wychodzą "idealnie" inne trochę mniej ale i tak jest zajebisty :)
Jest coraz bardziej kumaty, rozumie wszystko co do niego mówimy. Czasem mam wrażenie, że jest już taki dorosły :)

1 komentarz:

  1. :) to trzymam kciuki za prace!
    A Franiol niech zdrowieje i już! a ze jest genialny to juz dawno wiem! moj powtarza na wszystko -TATA i wez tu go zrozum. :P

    OdpowiedzUsuń