sobota, 4 lutego 2012

Nigdy tego nie zrozumiem...

Ostatnie dwa dni były dla mnie ciężkie emocjonalnie. Zagoniona pół roczna Madzia i finał tej sprawy doprowadziły mnie do stanu złego. Nie mogłam złapać oddechu, w oczach miałam widok malutkiego dziecka i jak to jedna z "wirtualnych znajomych" napisała "To dziecko mnie wołało". W czwartek położyłam się spać po 23, M. przyszedł do sypialnie po 24 ja się przebudziłam i powiedział mi :Madzia nie została porwana, jej matka powiedziała, że wypadała jej z rąk i umarła a ona ją ukryła". Nie mogłam już spać do rana...cały piątek "modliłam się" o to by ją znaleźli. Z godziny na godzinę miałam większe przekonanie że mała nie żyje :( I stało się , znaleźli ciało malutkiego dziecka... |Dziś staram się unikać tematu (jest to bardzo ciężkie) ale moja głowa nie pozwala mi nie myśleć o tym. Najgorsze przede mną..w poniedziałek zrobią małej sekcję zwłok ..a ja mam złe przeczucie. Bo nawet jeśli mała wypadła z rąk matki dlaczego ona nie szukała pomocy, tylko porzuciła małą (ciało) na jakimś gruzowisku...A jeśli nie był to wypadek..to chyba umrę z rozpaczy ...

6 komentarzy:

  1. czuję to samo...
    serce mnie boli, wszystko mnie boli... próbowałam usprawiedliwiac matkę, ale już nie potrafie...ona ciagle kłamie, a jak kłamie to chyba ciągle chce coś ukryc...

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie jestem już "wirtualnym znajomym" i nie tylko Zu Cię czyta.
    I cały czas choruję przez TO zdarzenie, które mieć miejsca nie powinno :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Zwracam honor za "wirtualną znajomą" :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też wracam wciąż pamięcią do małej Madzi. Mąż mnie wyzywa, od początku miał złe przeczucia i unikał tego tematu, bo sam nie mógł spać.

    Tyle wątpliwości, tyle smutku. Nie wiem, nadal nie wiem, co o tym wszystkim myśleć.
    Szkoda, że nie da się cofnąć czasu.

    OdpowiedzUsuń
  5. dopóki sprawa końca nie ujrzy, ja będę ciągle myśleć...

    OdpowiedzUsuń